Autor Wiadomość
Michał Mikołajczyk
PostWysłany: Sob 12:48, 22 Gru 2007    Temat postu:

14. Co dusza ma czynić w czasie tej oschłości?

Dusza nie powinna usiłować dalej rozmyślać, jak to często zdaje się jej, że jest obowiązana. Przeciwnie, powinna po prostu opuścić medytację i usiłować spokojnie trwać w obecności Boga, w prostym wejrzeniu wiary zwracając na Niego swoją uwagę i pragnąc za wszelką cenę sprawić Mu przyjemność. Z wolna to wejrzenie wiary stanie się coraz łatwiejszym i bardziej miłosnym, a dusza z przykrego stanu oschłości przejdzie stopniowo do pełnego pokoju spoczynku w Bogu.
Michał Mikołajczyk
PostWysłany: Sob 12:43, 22 Gru 2007    Temat postu:

13. czy oschłość może również pochodzić od Boga?

Zapewne, nawet w wypadku co dopiero omawianym można stwierdzić, że jest spowodowana przez Boga, ponieważ wszystkie okoliczności życia są kierowane przez Opatrzność. Lecz często to pozbawienie pociechy, którego dusza doświadcza na modlitwie, jest bezpośrednim dziełem Boga, wtedy właśnie, gdy stawia duszę w niemożności rozmyślania z pomocą wyobraźni i ćwiczenia się, jak dawniej w aktch odczuwalnej miłości. Jets to zjawisko często spotykane u dusz wewnętrznych po pewnym czasie gorliwego oddawania się życiu modlitwy. Święty Jan od Krzyuża naucza, że Pan doświadczając duszę tego rodzaju oschłością wzywa ją do uproszczonej formy modlitwy, którą nazywa początkiem kontemplacji.
Michał Mikołajczyk
PostWysłany: Sob 12:37, 22 Gru 2007    Temat postu:

12. Czy są takie oschłości, których powstanie nie zależy od woli?

Bez wątpienia że są; często same okoliczności, w których rozwija się życie ludzkie, są okazją oschłości. Mogą one w nas sprawić pewne złe samopouczucie, pozbawiające nas wszelkiej pociechy w ćwiczeniach duchowych. Zmęczenie, niedomagania fizyczne i senność, przykre i pochłaniające nas zajęcia, małe starcia i nieporozumienia - to wszystko wywołuje w nas ociążałość, zdenerowowanie, przygnębienie. Z umysłu naszego, w tym przykrym stanie, znika wszlka cicha i pogodna radość. W oschłości tego rodzaju dusza musi się uzbroić w cierpliwość. Niech będzie przekonana, że znosząc to z miłości ku Bogu, składa Mu ofiarę bardzo miłą, stwierdzającą, że miłość jej jest prawdziwa.
Michał Mikołajczyk
PostWysłany: Wto 14:00, 18 Gru 2007    Temat postu:

11. Czy oschłości mogą być zawinione?

Z pewnością; są takie, których źródłem jest nasza niewierność. Ta zaś może być większą lub mniejszą. Dusza powołana przez Boga do życia wielkodusznego i umartwionego, która przez pewien tylko czas współpracuje z łąską, a potem staje się nieczuła i pozwala sobie na małe zadowolenia natury, nie jest już dalej wierna wezwaniu Pana, lecz traci swoją pierwotną gorliwość, a wola jej słabnie. Lecz więcej jeszcze niewierną jest dusza, która, popełniając z rozmysłem grzechy powszednie, popada w oziębłość. Jasnym jest, że taka dusza nie może już z całą siłą wyrażać Bogu swej miłości, dlatego właśnie, że tej mocy już nie posiada. Wpada więc w oschłość. Jedynym sposobem zaradzenia temu, jest poprawienie się przez powrót do pierwotnej wspaniałomyślności.
Michał Mikołajczyk
PostWysłany: Wto 13:34, 18 Gru 2007    Temat postu:

10. Czy oschłość jest czymś złym?

Jakość moralna osłchłości zależy od przyczyny, która ją wywołała. Jeżeli pociecha znika w duszy, lecz w woli pozostaje postanowienie całkoiwitego oddania się Bogu, oschłość zamiast być złem, może być okazją do dobrego. Jeśli natomiast przeciwnie, oschłość wypływa z osłabienia woli, jest znakiem cofnięcia się w życiu duchowym.
Michał Mikołajczyk
PostWysłany: Wto 13:24, 18 Gru 2007    Temat postu:

9. Co rozumiemy przez oschłość?

Oschłość jest to pozbawienie pociechy, której dusza częstokroć doznaje w życiu duchowym, zwłaszcza w pierwszym okresie po swym nawróceniu do życia doskonalszego. Dusza, uświadamiając sobie, że posiada intensywniejsze życie duchowe, doświadcza istotnie pewnej radości - albowiem jest prawem psychologicznym, że człowiek raduje się z posiadania wielkiego dobra. Intensywne życie duchowe nie polega jednak na doznawaniu tej pociechy i również jej nie wymaga. Równie dobrze może istnieć i rozwijać się, gdy jest pozbawione wszelkiej pociechy, albowiem prawdziwa pobożność polega jedynie na gotowości woli do służenia Bogu.
Michał Mikołajczyk
PostWysłany: Pią 14:39, 14 Gru 2007    Temat postu:

8. Czy toztargnienia wewnętrzne bywają niekiedy "nieuniknione"?

Tak, a to właśnie z powodu ich samorzutności. Zwłaszcza gdy dusza doznaje trudności w skupieniu uwagi, roztargnienia wewnętrzne mogą być bardzo natarczywe, przykre i nużące. Trudność skupeinia się często bywa przypadkowa . Może również pochodzić z wrodzonego usposobienia, jak np. u pewnych bardzo ruchliwych temperamentów. Gdy jednak dusza doświadcza przykrości widząc sie tak rozproszoną i czyni, co jest w jej mocy, by trwać skupioną w Bogu, te bolesne roztargnienia zamiast jej szkodzić, staną się narzędziem oczyszczenia moralnego i okazją do nadprzyrodzonej zasługi.
Michał Mikołajczyk
PostWysłany: Pią 14:33, 14 Gru 2007    Temat postu:

7. Czy można zapobiec roztargnieniom wewnętrznym?

Tak, istnieje środek, by przynajmniej do pewnego stopnia temu zaradzić, tak bezpośrednio jak pośrednio. Sposób bezpośredni odpierania roztargnień polega na skierowaniu uwagi z powrotem na rozważany pobożny przedmiot, lub po prostu na Boga aktem wiary i miłości. taktyka pośrednia polega na pogłębieniu naszego życia wewnętrznego. Pogłębione życie duchowe zdobywa nową energię, która wzmacnia dążność naszego umysłu ku Bogu, przeiwstawiając się ropraszającym nas skłonnością naturalnym. Rozumie się, że podobnego wyniku nie osiągnie się bardzo szybko, lecz będzie on owocem dłuższego oddawania się życiu wewnętrznemu.
Michał Mikołajczyk
PostWysłany: Pią 14:17, 14 Gru 2007    Temat postu:

6. Skąd pochodzi ta specjalna trudność?

Szczególna trudność uniknięcia roztargnień wewnętrznych wypływ z nieopanowanych naturalnych skłonności, jakie tkwią wewnątrz naszej natury. Objawiają się one łatwo w powstawaniu wyobrażeń i myśli , mających związek z rzeczami, które kochamy lub których się obawiamy. Gdy uwaga nasza utkwiona jest na przedmiocie który rozważamy, ten świat wewnętrzny związany z tymi pobudliwymi skłonnościami jest mniej lub więcej uciszony, lecz skoro tylko słabnie natężenie uwagi, dąży by dać się we znaki. Wtedy w naszej świadomości zjawiają się myśli i wspomnienia, mogące być nawet bardzo sprzeczne z aktem modlitwy, której się właśnie oddajemy.
Michał Mikołajczyk
PostWysłany: Pią 14:06, 14 Gru 2007    Temat postu:

5. Czy można uniknąć roztargnień na modlitwie?

W dużej mierze zdołamy uniknąć roztargnień zewnętrznych przez czujną straż nad naszymi zmysłami, a przede wszystkim wybierając na modlitwę miejsca odosobnione, jak radzi nasz Pan Jezus Chrystus w świętej Ewangelii. Wiele roztargnień wzrokowych, usuniemy trzymając oczy zamknięte lub mając utkwione na jakimś pobożnym przedmiocie lub książce do romyślania. Natomiast o wiele trudniej jest uniknąć roztargnień wewnętrznych.
Michał Mikołajczyk
PostWysłany: Pią 14:00, 14 Gru 2007    Temat postu:

4. Jakie są przyczyny roztargnień niedobrowolnych?

Musimy stwierdzić podwójną przyczynę: pierwsza przygodna, druga naturalna. Pierwsza pochodzi z wrażeń odbieranych przez zmysły; drugą powodują wewnętrzne skłonności naszej natury, które samorzutnie wytwarzają w nas wyobrażenia i myśli. Zależnie więc od pochodzenia rozróżniamy roztargnienia zewnętrzne i roztargnienia wewnętrzne.
Michał Mikołajczyk
PostWysłany: Pią 13:55, 14 Gru 2007    Temat postu:

3. Na czym polega roztargnienie dobrowolne?

Roztargnienie dobrowolne jest to świadome sprowadzenie lub też przyzwolenie na myśli odwracające naszym umysł od boskiego przedmiotu, którym był zajęty. Dusza dobrowolnie się rozpraszając, wstrzymuje lub co najmniej przerywa modlitwę. Jeśli to czyni bez dostatecznego powodu , dopuszxcza się nadto nieuszanowanie wobec Pana. Rozproszenie dobrowolne na modlitwie jest więc nie tyle trudnością, ile raczej niewiernością. Przeciwnie zaś, gdy ni przyzwalamy na niewłaściwe myśli nasuwające się umysłowi, roztargnienie nazywa się niedobrowolnym.
Michał Mikołajczyk
PostWysłany: Pon 0:15, 10 Gru 2007    Temat postu:

2. Co rozumiemy przez "roztargnienie"?

Przez roztargnienie rozumiemy wtargięcie na modlitwie myśli niezgodnych z ćwiczeniem, jakiemu się oddajemy. Myśli te przynaglają nas do zajmowania się innymi rzeczami. Ten szturm obcych myśli, a nawet przeciwnych skupieniu umysłu w Bogu może mieć miejsce w dwojaki sposób: dobrowolnie i niedobrowolnie. Między jednym a drugim sposobem wielka jednak zachodzi różnica.
Michał Mikołajczyk
PostWysłany: Nie 11:52, 09 Gru 2007    Temat postu:

ROZDZIAŁ V
TRUDNOŚCI W ODPRAWIANIU MODLITWY

1.Jakie są główne trudności spotykane na modlitwie?

Ponieważ modlitwa jest wzniesieniem umysłu do Boga, innymi słowy: polega na zajmowaniu się Nim myślą i uczuciem, trudności na modlitwie powstają z tego wszystkiego, co przeszkadza lub czyni trudniejszą tę podwójną pracę naszego umysłu. Odnośnie więc do poznania bywają roztargnienia, a w związku z uczuciem - oschłości.
Michał Mikołajczyk
PostWysłany: Pią 1:26, 07 Gru 2007    Temat postu:

19. Za kogo trzeba się modlić?

Nasz wielki niedostatek zmusza nas do uciekania się ustawicznie do modlitwy-prośby. Pan Jezus, gdy nas pouczył, że "bez Niego nic nie możemy uczynić" (J 15, 5), dodał: "Proście i będzie wam dane, kołaczcie, a otworzą wam" (Mt 7, 7). Nasz postęp duchowny niezmiernie więc zależy od modlitwy ufnej i wytrwałej. Poza tym powinniśmy modlić się za innych, w ich potrzebach doczesnych i duchowych, nade wszystko o ich zbawienie i uświęcenie. Zajmiemy się jednak nie tylko poszczególnymi duszami, lecz również całym światem chrześcijańskim, zakonami, naszą duchową rodziną, Kościołem świętym. Wiedząc jednak, że dusze miłe Bogu mają większąmoc nad Jego Sercem, a pragnąć wiele od Niego otrzymać, usiłować będziemy przez życie oderwane od świata i całe skierowane ku dojściu do zażyłości z Nim, stać się przyjemnymi Jego Majestatowi. Dusza w ten sposób urzeczywistni ideał przedstawiony przez świętą Teresę swym córkom - by stać się poufną przyjaciółką Pana, która korzystając z tej przyjaźni sprowadza na świat łaski Boże.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group